Recenzja finału 4 sezonu House of Cards: O co w tym wszystkim chodzi, Frank?

Jaki Film Można Zobaczyć?
 

House of Cards kończy sezon 4 wzruszeniem ramion, mimo że Frank i Claire ponownie uciekają się do chaosu, aby utrzymać władzę.





[To jest recenzja Domek z kart sezon 4. Będą SPOILERY.]






-



Coraz częściej wydaje się, że praca Domek z kart nie jest opowiadanie historii Franka i Claire Underwoodów i podstępnych długości, które chcą zdobyć i trzymać się władzy. Zamiast tego flagowa seria Netflixa w dużej mierze skupiła się na tym, aby być modelowym przypadkiem rzekomych korzyści płynących z preferowanej przez giganta streamingu metody oglądania telewizji – tj. Binge-watch.

Podczas gdy serial w godny podziwu sposób zmienił się z dziecinnego politycznego thrillera, chcącego przekonać świat o jego wartości prestiżowej, do dziecięcego politycznego thrillera, który w pełni oddaje jego tandetną kreskówkową kreskę, Domek z kart zmienił się również w inny sposób. Przede wszystkim program pozornie wyrzucił ideę typowej, całorocznej fabuły przez okno na rzecz serii spójnych momentów szybkiego ognia – wybojów na drodze, które grożą zniweczeniem wszystkiego, nad czym Frank pracował przez ponad ostatnich kilku latach – które nie przynoszą im realnego poczucia konsekwencji lub zamknięcia. Te chwile nie oferują wiele pod względem trwałego znaczenia, ponieważ nie o to chodzi w serialu; chce po prostu, aby te błahe problemy lub podłe instancje działały jako pojazd, który przenosi widza przez jeden odcinek i dalej.






Przykład: ostatnie chwile sezonu 4 nie są zainteresowane oferowaniem jakiegokolwiek poczucia zamknięcia ostatnich 13 godzin… rzeczy, które się wydarzyły. Zamiast tego te zamykające chwile wkładają całą swoją energię w budowanie większej ilości; pytanie, co będzie dalej, mocno stawia pojęcie zakończenia na tylnym siedzeniu. Nie ma punktu kulminacyjnego, nie ma rozwiązania; jest tylko seria małych anty-punktów kulminacyjnych, po których następuje bardziej wznosząca się akcja. W tym świecie sezonu telewizyjnego na żądanie Netflix jest zdeterminowany, aby uczynić normą, akcję w serialu takim jak Domek z kart nigdy nie może przestać się wspinać, żeby widzowie nie mieli powodu, by przestać oglądać.



Chociaż sezon 4 był wyraźną poprawą w porównaniu z mniej udanym eksperymentem z sezonu 3, polegającym na umożliwieniu postaciom sterowania statkiem, poszukiwanie środka między intymnością postaci a formalnością na poziomie powierzchni przedstawiania polityki w serialu sprawia, że ​​oglądanie jest nierówne. To tak, jakby Domek z kart nie jest pewien, jak pogodzić pragnienie, aby historia Underwooda rozgrywała się na krajowej – jeśli nie globalnej – scenie, ale także nadać jej poziom pewności siebie „za zamkniętymi drzwiami”. To poczucie niezdecydowania lub zdolności do połączenia dwóch połówek jego podstawowego ja jest widoczne w przytłumionym finale sezonu. Jedną rzeczą jest zakończenie na klifie lub podpowiedź na temat kontynuacji, ale te rzeczy zazwyczaj działają, gdy publiczność ma jakieś pojęcie o punkcie końcowym na horyzoncie. Sezon 4 nie ma ochoty dostarczać niczego w tym rodzaju. Tak więc, biorąc pod uwagę ciągłe zainteresowanie serialu tym, że jego bohater przełamał czwartą ścianę, aby przeprowadzić małą konwersację jeden na jednego ze swoją publicznością, wydaje się naturalne, że widz ma szansę na oddanie strzału, być może, aby zapytać prezes: „O co w tym wszystkim chodzi, Frank?”






Tyle że to może nie być najlepsze pytanie, ponieważ bezpośredni adres Franka stał się w ostatnich sezonach bardziej pretekstem do kondensowania różnych punktów fabuły w serię łatwo przyswajalnych wypunktowań, a mniej próbą zaoferowania rzeczywistego wglądu w ramy postaci umysłu. Może to rozszerzenie serialu, które pogodziło się z faktem, że, pomijając ostentacyjny występ Kevina Spaceya, Frank Underwood nie jest ani tak interesujący ani przekonujący, jak chcieliby go uważać jego autorzy. I w związku z tym być może czują, że publiczność chce, aby prezydent Underwood poświęcił chwilę swoim pracowitym dniom, nieprawdopodobnie unikając skandalu za skandalem, przeżywając próby zabójstwa z prawdziwego i charakteru i walcząc z nieprzekonująco groźnym przeciwnikiem w postaci entuzjasty mediów społecznościowych Joela Kinnamana, Willa Conwaya, aby zapewnić ich, że w rzeczywistości ma to sens.



Jednak w tej chwili program jest zbyt rozproszony, aby można było zorientować się, jakie są jego intencje. „Frank i Claire Underwood pragną władzy i są gotowi zrobić wszystko, aby zaspokoić swoje pragnienie”. Ta główna idea sprawiła, że ​​wczesna część sezonu była świeża i ekscytująca. Pomysł zaangażowania Franka i Claireire zimna wojna małżeńska miał urok rzeczywistego konfliktu i wyraźny pierścień nieprzewidywalności – w końcu seria znalazła przeciwnika z rodzajem nieetycznej wytrwałości i wytrzymałości, aby nie tylko stawić czoła Francisowi, ale także potencjalnie sprawić, by usłyszał liczbę dziesięciu . A jednak sezon nie skończył się w połowie, gdy prezydent i pierwsza dama ponownie zmówili się ze sobą i zaprosili do małżeństwa kradnącego książki autora, który stał się autorem przemówień, Thomasa Yatesa (Paul Sparks).

Szarpnięcie kołem z powrotem do takiego status quo podważa narrację serialu w znaczący sposób, ponieważ sugeruje niechęć do rodzaju opowiadania, które może nieść ze sobą rzeczywiste konsekwencje dla tych postaci. Ale sugeruje to również, że odejście twórcy Beau Willimona mogło być wynikiem jego widzenia Frank V Claire: Zmierzch Underwoods jako odpowiedni i naturalny punkt końcowy serialu, podczas gdy Netflix prawdopodobnie zauważył malejące stawki subskrypcji tylko pod nieobecność serialu. Może tak być lub nie, ale cokolwiek wydarzyło się za kulisami, pozostawiło publiczność finał, który był antytezą Franka donośnie uderzającego pierścionkiem o biurko w Gabinecie Owalnym; zamiast tego prezydenckie wzruszenie ramion mówiło: „Myślę, że zobaczymy się w przyszłym roku”.

Poczucie większej konsekwencji może zostać ujawnione w sezonie 5 i być może będzie to zapłata dla bardziej oddanych fanów serialu. Ale nie zrekompensuje to braku solidnego, przekonującego zakończenia sezonu jako całości ani żadnego z wielu pomocniczych wątków fabularnych wprowadzonych podczas tych ostatnich 13 odcinków – rzadko zdarza się retroaktywne opowiadanie historii. Sezon 4 kończy się, gdy Frank i Claire sieją chaos, próbując ponownie uniknąć rzekomo niszczycielskiego ciosu przeciwnika – tym razem był to dziennikarz Tom Hammerschmidt (Boris McGiver), który wylądował z całą siłą wróbla spadającego na gałąź drzewa . W rezultacie, mimo że zwrot Underwoodów w chaos ma wyraźny grzechot oczekującego punktu kulminacyjnego, Domek z kart pozostaje frustrująco nie zważając na takie dźwięki.

-

Dalej: Sezon 4 House of Cards sprawia, że ​​jego brudny polityczny melodramat jest osobisty

Domek z kart sezony 1-4 można zobaczyć w całości na Netflix.

Zdjęcia: David Giesbrecht/Netflix